WYWIAD Z JANKIEM SAMOŁYKIEM
Dodane przez muzol dnia 14.01.2015
Janek Samołyk jest obecnie w trasie koncertowej promującej nowy album ''Na prezent.'' Artysta znalazł chwilkę czasu, aby opowiedzieć o swoim wrocławskim występie, procesie powstania płyty i o wielu innych interesujących kwestiach. Zapraszamy do lektury!
Treść rozszerzona
Janek Samołyk jest obecnie w trasie koncertowej promującej nowy album ''Na prezent.'' Artysta znalazł chwilkę czasu, aby opowiedzieć o swoim wrocławskim występie, procesie powstania płyty i o wielu innych interesujących kwestiach. Zapraszamy do lektury!
Jakie masz wrażenia po wrocławskim koncercie?
Super! Przyszło sporo ludzi, którzy wybrali się specjalnie na nasz występ. Wielu śpiewało z nami najbardziej znane kawałki. Nawet kilka fanek po koncercie przyznało się, że naszą muzyką wzruszyliśmy je do łez. Niesamowita sprawa! Poznałem też kilku nowych słuchaczy, którzy przyszli nas zobaczyć po raz pierwszy. Świetnie się bawiłem na scenie. Grało się łatwo, lekko i szczęśliwie.
W Twoim zespole nowym perkusistą został Marcin Wojtowicz. Jak doszło do Waszej współpracy?
Wcześniej grał z nami Mateusz Brzostowski, który niespodziewanie postawił nas w bardzo trudnej sytuacji. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał. Plan był taki, że muzycy którzy nagrywają płytę, następnie ją wspólnie promują, dzieląc się zarówno blaskami, jak i cieniami koncertów promocyjnych. Niestety, Mateusz opuścił nasz zespół po nagraniu "Na prezent". Marcin spadł nam z nieba. Nie dość, że świetnie gra, to zdecydował się zagrać z nami bardzo intensywną trasę promującą nowy album mimo, że tantiemy z tej płyty idą na konto kogoś innego. Marcin to fantastyczny drummer i świetny gość.
Kiedy rozpocząłeś pracę nad płytą ‘’Na prezent’’? Gdzie była nagrywana i kto był jej wydawcą?
Pomysł na ten album pojawił się jeszcze przed wydaniem mojej debiutanckiej płyty. Wtedy powstała pierwsza demówka do piosenki "Na prezent" i przyjaciółka namówiła mnie, że koniecznie muszę nagrać więcej piosenek Dżałówy - ta historia jest dość dobrze opisana we wkładce płyty. Prace nad albumem zaczęliśmy po wakacjach 2013. Początek nagrań to chyba luty. Jako pierwszą nagraliśmy piosenkę "Złe czasy", która miała promować album. Potem zabraliśmy się za pozostałe kawałki. Ostatnie poprawki były robione w lipcu.
Płyta jest ostrzejsza i zdecydowanie bardziej rockowa. Czy taki był pierwotny zamiar?
Na każdej naszej płycie jest kilka piosenek z czadem. Tu też. Wywodzę się ze świata muzyki alternatywnej i w wielu piosenkach to słychać. Ale czy taki był pierwotny zamiar? Nie pamiętam, myślę, że starałem się każdą piosenkę traktować z osobna i nie myślałem w ten sposób o całym albumie.
Do kompozycji tytułowej powstał teledysk. Kto jest autorem scenariusza do tego obrazu? Kim jest główny bohater klipu – starszy pan? Dodajmy, że w teledysku wzięła także udział aktorka teatralna, Joanna Wąż.
Wystąpił Maciej Chwistek - rzeźbiarz i prywatnie ojciec Tymoteusza, autora klipu. Ujęcia z Asią Wąż są piękne. To bardzo utalentowana, również wokalnie, aktorka. Pojechałem zobaczyć ją na deskach teatralnych w Zielonej Górze i byłem pod wielkim wrażeniem, mimo że akurat w tym spektaklu, który widziałem nie miała wiodącej roli.
Piosenka ‘’Złe czasy’’ osiągnęła wysoką pozycję w notowaniach Radiowej Trójki. Byłeś zaskoczony tym faktem?
Zaskoczony nie. Za to byłem bardzo szczęśliwy. Zaskakujące jest dla mnie, że piosenka tak długo się na liście utrzymuje. Jest tam już 22 tygodnie! Dla nas to absolutny rekord.
Poruszył mnie dość gorzki tekst utworu ‘’Puste Bistro’’ opowiadający o emigracji zarobkowej w Londynie. Czy sam kiedyś tak pracowałeś?
Puste Bistro nie jest o emigracji zarobkowej w Londynie. O emigrancie opowiada natomiast "Fan Elvisa". Nigdy nie pracowałem w Londynie. Byłem tam wielokrotnie, ale pracę w Wielkiej Brytanii wykonywałem na północy kraju.
Gdy oglądałem Was na scenie we Wrocławiu, to byłem pod wielkim wrażeniem Patrycji Stefanowskiej. Gra na skrzypcach, gitarze rytmicznej i basowej, na klawiszach i śpiewa. Jak Cię się udało znaleźć tak wszechstronnie utalentowaną dziewczynę?
Kiedyś z moją ówczesną dziewczyną Agnieszką wybrałem się na koncert jej koleżanki. Śpiewała w kawiarni piosenki Nohry Jones do podkładów. To była Patrycja. Miała świetny głos i wiedziałem też, że gra na skrzypcach. Gdy w zespole pojawił się wakat, najpierw szukałem kogoś we Wrocławiu. Gdy nie znalazłem, zapytałem Patrycję czy by nam nie pomogła. Została w zespole aż do teraz, za co jestem jej ogromnie wdzięczny. Robi bardzo dobrą robotę, a gdy ma dobry dzień to przerewelacyjną do ósmej potęgi!
Czy nadal masz dużą tremę przed wyjściem na scenę? Widać, że coraz pewniej się na niej czujesz:-)
Nigdy nie boję się wyjść na scenę. Mam dużo stresów związanych ze stroną organizacyjną koncertów czy sprzętową. Ale samo granie to zawsze przyjemność.
Grasz na gitarach różnych marek. Czy któryś model z nich jest Twoim ulubionym?
Jolana Grazioso. Korzystam z gitary zrobionej na moje zamówienie wg własnej specyfikacji. Trudno by było nie lubić jej najbardziej. Na koncertach najczęściej gram jednak na Gibsonie Les Paulu - najczęściej jestem jedynym gitarzystą w zespole, a ten instrument wypełnia swoim brzmieniem bardzo dużo muzycznej przestrzeni.
Plany muzyczne na najbliższą przyszłość? Może koncertowe dvd?
Nasze plany to promować najnowszą płytę. Uważamy, że zrobiliśmy dobrą robotę i chcemy z tymi piosenkami dotrzeć do ludzi. Co będzie potem? Nie wiem, ale to dobrze nie wiedzieć. Można się zaskoczyć.
Pozdrawiam i dzięki za świetny, wrocławski koncert!