W HOŁDZIE PINK FLOYD - WYWIAD Z CHARLES MOON
Dodane przez muzol dnia 27.01.2015
Charles Moon to wrocławski zespół rockowy, który wykonał ''na żywo'' słynną ''Ciemną Stronę Księżyca'' Pink Floyd. Trzeba przyznać, że grupa podeszła do tego działa ambitnie i zaproponowała własną artystyczną wizję. Z Mike'm (wokalistą i gitarzystą zespołu) oraz klawiszowcem Nicholasem rozmawiałem o kulisach tego wielkiego przedsięwzięcia.
Treść rozszerzona
Charles Moon to wrocławski zespół rockowy, który wykonał ''na żywo'' słynną ''Ciemną Stronę Księżyca'' Pink Floyd. Trzeba przyznać, że grupa podeszła do tego działa ambitnie i zaproponowała własną artystyczną wizję. Z Mike'm (wokalistą i gitarzystą zespołu) oraz klawiszowcem Nicholasem rozmawiałem o kulisach tego wielkiego przedsięwzięcia.
Jakie wrażenia po koncercie? Czy dotarły już do Was opinie publiczności?
Dotarły. Koncert był zdecydowanie udanym przedsięwzięciem. Wielu słuchaczy już po imprezie z zachwyceniem na twarzach podchodziło do nas i gratulowało. Backstage na nic się nie zdał bo nasi fani szybko rozgryźli gdzie się znajduje co nas ucieszyło ) Reakcje publiczności z utworu na utwór rosły w siłę. Sala była pełna, wszystkie bilety się sprzedały a dzięki temu atmosfera stała się nieziemska. Czuliśmy klimat lat 70 - tych, gdzie ludzie bez wstydu zachowywali się jak na prawdziwym rock and rollowym koncercie, mimo że nie brakowało w powietrzu kultury osobistej i wyrafinowania typowego dla koncertów Pink Floyd.
Szczególnie ucieszyła nas druga część koncertu, w której wyszliśmy umalowani jak prostytutki - najbrzydsze prostytutki (poza Brachmanem, któremu w makijażu wyjątkowo do twarzy) i zagraliśmy własny materiał. O to chodziło - poluzować gacie i dać ludziom ogień który zdecydowanie kontrastował z pierwszą częścią czyli ''Dark Side Of The Moon''. Nie jesteśmy Floydami, ale zrobiliśmy ten event dla nich - w hołdzie. No i chcieliśmy złapać w sidła fanów PF i pokazać im naszą muzę...
Skąd pomysł, aby zagrać w całości właśnie ‘’Dark side of the moon’’? Były też inne propozycje – np. ‘’Wish you were here’’?
''Dark Side Of The Moon'' to płyta, która zaowocowała największym sukcesem. Przez ponad 700 tygodni znajdowała się na szczycie listy najlepiej sprzedających się albumów, jest najbardziej rozpoznawalna. Inne płyty PF są dla nas na pewno równie ważne ale wiemy, że ''DSOTM'', to najlepszy owoc współpracy Brytyjczyków i chcieliśmy przywołać jak najmilsze wspomnienia ich fanów i uczcić pracę ukazując ich wspólne i ciężko wypracowane, monumentalne dzieło. Były inne propozycje. Myśleliśmy nawet o ''The Wall'' ale do tego potrzebny jest stadion albo co najmniej hala stulecia i dużo forsy. Nie wykluczamy że w przyszłości kiedy już ludzie przestaną nas utożsamiać z Pink Floyd podejmiemy się wystawienia innych albumów, które bez wątpienia na to zasługują.
Kiedy rozpoczęły się przygotowania, próby do koncertu? Trudno było pozyskać sponsorów?
Pierwsze kroki w robieniu ''Dark Side Of The Moon'' nasz zespół postawił ponad 2 lata temu. Od zawsze gdzieś w nas siedziało żeby to wystawić. Ciężka i żmudna praca zaczęła się jednak we wrześniu 2014 roku kiedy podjęliśmy decyzję o stawieniu temu czoła. Dziesiątki prób (bo jesteśmy naprawdę słabi) zajęło nam przygotowanie materiału. Niemal do stycznia mieliśmy już po dziurki w nosie tych utworów. Jednak za każdym razem lekarstwem okazywał się vinyl czarnej strony księżyca, który nas nakręcał i pokazywał że nie ważne ile razy słyszymy to w kółko to i tak czuć magię i emocje. Poważne próby w których zaczęliśmy w siebie wierzyć zaczęły się około listopada. Wtedy też 2 tony sprzętu przewieźliśmy naszym magicznym busem do hali w Brzeziej Łące w której nagrywamy i próbujemy od półtora roku.
Prawdziwym wyzwaniem okazało się spotkanie się choćby raz w pełnym 9 osobowym składzie. I zdaje się że raz nam się nawet udało. Najczęściej było nas 6-7 na próbach ale i tak pracowaliśmy nad Dark Side kilka razy w tygodniu i efekt końcowy pokazał że warto było. Sponsorzy to na pewno było duże wyzwanie dla Mikołaja i jego ojca, którzy zajęli się kwestiami organizacyjnymi i prawnymi. Jednak udało się zebrać odpowiednią sumę pieniędzy na salę, muzyków sesyjnych oraz na akustyka i oświetleniowca którzy spisali się świetnie. Już 19 grudnia byliśmy pewni że dzięki pomocy sponsorów możemy zająć się spokojnie tym od czego jesteśmy- graniem i rock and rollem.
Jak nawiązaliście współpracę z saksofonistą Dżeksonem oraz wokalistkami: Malwiną, Justyną i Olą?
Dżekson to kumpel Malwiny, która jest dziewczyną naszego basisty Lucasa. Justyna została zwerbowana przez Mike’a, a można powiedzieć, że trochę ukradziona z innego projektu, w którym oboje brali kiedyś udział. Ola to koleżanka Mikołaja z liceum i wierna fanka Pink Floyd.
Malwina ma niesamowite warunki wokalne więc zwróciliśmy na nią uwagę głównie z powodu utworu ''Great Gig In The Sky'', w którym znajduje się skomplikowana solówka wokalna. Szybko okazało się że Malwina świetnie radzi sobie również z wokalami wspierającymi i chórami więc została. Justyna może trochę nieśmiała i można rzec cicha, ale także ma bardzo dobre warunki wokalne oraz oryginalny pomysł na śpiew. Fakt, że ma w domu vinyla ''DSOTM'' utwierdził nas tylko w tym, że to odpowiednia osoba do przedsięwzięcia. Ola pokazała na każdej próbie że uwielbia Floydów i to jak na nią działa muzyka oraz przy okazji nagrywania jednego z naszych autorskich utworów pokazała co to znaczy pokazywać emocje w śpiewie.
Podczas sesji nagraniowej Mike chciał, by Ola bez znajomości utworu zaśpiewała wokalizę prowadzącą i wyszło spontanicznie ale prawdziwie i przekonująco (swoją drogą podobna historia przydarzyła się przecież Floydom podczas nagrywania ''Great Gig In The Sky'') Byliśmy pewni że Ola to brakujący element. Z saksofonistą mieliśmy taki problem, że nie mogliśmy nawiązać współpracy z nikim - zresztą nie znaliśmy wielu saksofonistów. Dużym szczęściem okazało się to, że Malwina zna Jacksona, a on jest naprawdę zawodowym muzykiem z doświadczeniem, umiejętnościami i feelingiem (jest fanem “Miasteczka Twin Peaks”) i pewnego dnia pojawił się na próbie. Z miejsca wiedzieliśmy że sobie poradzi i nawet gdy nie było go
na próbach machaliśmy ręką mówiąc: “Lajtowo on da sobie radę”. No i dał sobie radę świetnie.
Kto zajął się oprawą świetlną oraz animacjami wyświetlanymi z tyłu sceny?
Piotr, naprawdę dał radę i chcemy zawiązać z nim bardziej stałą
współpracę.
Co było najtrudniejsze przy realizacji tego muzycznego przedsięwzięcia?
Największym wyzwaniem było dla nas zsynchronizowanie sampli z muzyką wykonywaną na żywo. Był to bardzo istotny element, bez którego ''DSOTM'' nie istnieje. Pełno w gaciach miał również Mikołaj, w czasie wykonywania ‘’On the Run’’ - musiał ogarniać 2 instrumenty, laptopa, telefon oraz tablet, na którym używał aplikacji klawiszowca Dream Theater - Jordana Rudessa. Na szczęście podołał zadaniu :) Zadanie świetnie wykonała również Malwina wykonując ‘’Great Gig in the Sky.’’
Czy na swoich koncertach nie będziecie już wykonywać żadnych coverów Pink Floyd?
Na pewno zdarzy się wykonać jakiś numer, ale nie chcemy stać
się cover bandem. Chcemy grać przede wszystkim własną muzę.
Co jest tak intrygującego w muzyce przełomu lat 60 - tych i 70 - tych, że tak lubicie z niej czerpać inspiracje?
Są to czasy, które inspirują wszystkich nowych artystów,którzy wykonują muzykę, która nam się podoba. Nic dziwnego, że my też garściami czerpiemy z tych lat, jest w nich pewna magia, której później nikomu nie udało się odtworzyć.
Obecnie pracujecie nad pierwszą płytą oraz filmem o Charles Moon. Coś więcej na ten temat? Kiedy można się spodziewać tych produkcji?
Płyty można się spodziewać między majem a wrześniem. Harujemy ciężko, ciągle wymyślając nowe pomysły i riffy. Chcemy odnieść sukces, a bez pracy nie ma kołaczy. Możemy zdradzić, że przygotowujemy materia na dwa albumy – dla kolekcjonerów zostanie on wydany na winylu jako Double LP. Film powstaje montuje się, ale nie chcemy póki co zdradzać kiedy się pojawi i jaki materiał będzie zawierał :)
Dzięki za rozmowę!
Zapraszamy też do relacji z koncertu Charles Moon na którym została wykonana ''Ciemna Strona Księżyca'':
Charles Moon