''ZGNIŁA ZIELEŃ'' CZYLI O TYPE 'O NEGATIVE W ROZMOWIE Z MACIEJEM KRZYWIŃSKIM
Dodane przez muzol dnia 29.05.2017
Maciej Krzywiński to bardzo zapracowany człowiek. Jeszcze nie ostygły emocje po wydaniu biografii Faith No More, a już mamy kolejną, interesującą książkę - ''Zgniła zieleń. Historia Carnivore i Type O Negative.'' Uznałem więc, że warto porozmawiać z jej autorem o kulisach powstania nowej publikacji. Maciej specjalnie się nie rozgadywał, ale i tak można się było sporo dowiedzieć.

Treść rozszerzona
Maciej Krzywiński to bardzo zapracowany człowiek. Jeszcze nie ostygły emocje po wydaniu biografii Faith No More, a już mamy kolejną, interesującą książkę - ''Zgniła zieleń. Historia Carnivore i Type O Negative.'' Uznałem więc, że warto porozmawiać z jej autorem o kulisach powstania nowej publikacji. Maciej specjalnie się nie rozgadywał, ale i tak można się było sporo dowiedzieć.

Czy pamiętasz dokładnie, kiedy zaświtała ci w głowie myśl „Muszę napisać muzyczną biografię artysty/ zespołu’’?

Na szczęście nigdy. Muszę oddychać, konsumować i wydalać, trochę też sypiać, ale napisać książeczki o rockandrollowcach to jedynie chciałem. Żeby nie było niedomówień: czynności, o których mowa w pierwszym zdaniu, nie tylko muszę wykonywać, ale i chcę.

Jak zetknąłeś się z twórczością Type O Negative? Podobno nie przypadli ci od razu do gustu?

Zetknąłem się raczej zwyczajnie – uszami. I rzeczywiście zawartość „October Rust” nie powaliła mnie na kolana, chociaż znalazł się na tym albumie jeden z ciekawszych utworów zespołu, mianowicie „Wolf Moon (Including Zoanthropic Paranoia)” – prawdopodobnie najpiękniejsza w historii popkultury piosenka o menstruacji. Poza nią było jednak na „October Rust” trochę za dużo mazgajstwa, jak dla mnie.

Kiedy narodził się pomysł biografii „Zgniła zieleń”?

Rano, bankowo o świcie. Wtedy mam zwykle najjaśniejszy umysł.

Ile czasu zabrało ci zbieranie materiałów?

Odkąd w skupach makulatury ceny za kilogram poleciały na łeb na szyję, zarzuciłem zbieranie materiałów. Ale jeżeli pytasz o książkę, to trudno mi precyzyjnie określić, bo zbierałem równolegle do pisania, które pochłonęło pół roku.

Co było najtrudniejszą rzeczą podczas pisania książki? Może nie udało ci się nawiązać kontaktu z którymś z rozmówców?

Nie udało się z Peterem – tabliczka ouija okazała się zupełnie bezużyteczna. Najtrudniejsze były paradoksalnie poranki, bo wtedy mam wprawdzie najjaśniejszy umysł, ale mi się bardzo niewygodnie pisze na leżąco.

Którą płytę Type O Negative uważasz za najlepszą?

Ex aequo „Slow, Deep and Hard” i „World Coming Down”.

Co szczególnie cię zaintrygowało w biografii Petera Steela?

Że tak długo opierał się, by zamienić miotłę na gitarę – kilka lat upierał się, by pozostać pracownikiem nowojorskiego Wydziału Parków i Rekreacji i nie ruszyć w trasę. Historia pokazała, że nie był to upór nieuzasadniony, bo rozrywki życia w drodze w zasadzie doprowadziły go nad przepaść.

Jak oceniasz twórczość Pale Horse Named Death? Muzycznie nie odbiega ona daleko od Typów…

Jak dla mnie to odbiega, szczególnie jeśli o jakość chodzi, ale to nie znaczy, że to jakaś bezwartościowa kapela.

„Zgniła zieleń’’ miała swą premierą na, powracającej po latach, kolejnej edycji Metalmanii. Czy któryś z koncertów szczególnie ci się podobały?

Coroner bardzo, bardzo. Wciąż się obawiam, co oni po latach wymyślą w studiu, ale na scenie bez zarzutu. Rozczarowało mnie natomiast Ceti, bo bardzo liczyłem, że usłyszę na żywo legendarny wers „Głupie lalki z dyskoteki potraktować jak plandeki”, a tu nic. Pewnie dlatego, że to pieśń z solowego repertuaru Grzegorza.

Masz już plany na kolejną biografię zespołu/ artysty?

Podobno trzeba sobie coś zaplanować, żeby rozśmieszyć Boga. Ale może to nieprawda, bo przecież Bob Dylan rzadko jest widywany uśmiechnięty.

Dzięki za rozmowę!

Recenzja ''Zgniłej Zieleni'': http://www.muzol.com.pl/news.php?readmore=3617