DARZAMAT - ''A PHILOSOPHER AT THE END OF THE UNIVERSE'' (2020) Dodane przez muzol dnia 17.11.2020Informacje o nowej płycie Darzamat pojawiły się w mediach nagle i zupełnie niespodziewanie. Byłem przekonany, że zespół zawiesił działalność na czas bliżej nieokreślony. A tu proszę – jest zupełnie nowy album, wydany po 11 latach (!). Uwagę przykuwa już mroczna, ‘’piekielna’’ okładka płyty, z której spogląda na nas Nera.
Treść rozszerzonaInformacje o nowej płycie Darzamat pojawiły się w mediach nagle i zupełnie niespodziewanie. Byłem przekonany, że zespół zawiesił działalność na czas bliżej nieokreślony. A tu proszę – jest zupełnie nowy album, wydany po 11 latach (!). Uwagę przykuwa już mroczna, ‘’piekielna’’ okładka płyty, z której spogląda na nas Nera.
Album przynosi wiele nowych, ciekawych rozwiązań. Po pierwsze – jest bardziej melodyjny (chwytliwe refreny) i przebojowy (w dobrym tego słowa znaczeniu). Nie znaczy to jednak, że Darzamat złagodniał. Moim zdaniem zespół uszlachetnił swój styl.
Już złowieszcze i mroczne intro (kapitalna deklamacje Nery, tajemnicze szepty) w postaci ‘’Reminiscence’’ sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy trafili do samego piekła. Potem płynne przejście do kompozycji tytułowej, w której nowoczesny black metal pięknie łączy się z estetyką rocka gotyckiego. Jeśli dodamy do tego ognistą solówkę gitary, to otrzymujemy jedną z najlepszych kompozycji na płycie.
Rytmiczny, zbudowany na basowym motywie ‘’Running in the dark’’ jeszcze bardziej podnosi i tak już gorącą temperaturę muzyki. Darzamat udaje się połączyć w przekonujący sposób brutalność z nastrojowym liryzmem.
Wiele się dzieje w potężnym ‘’Thoughts to weigh on a farewell day’’, który nawiązuje do stylistyki Mayhem i Satyricon. Moim zdecydowanym faworytem na płycie jest, trzymający w napięciu, zaaranżowany z symfonicznym rozmachem ‘’The sleeping prophet.’’ Tnące niczym brzytwa riffy gitar, demoniczny charkot Flaurosa i dobiegający jakby z oddali głos Nery. Majstersztyk.
Chwilę wytchnienia przynosi bogaty brzmieniowo, gotycki w klimacie ‘’Clouds, clouds, darkening all’’, z zapadającymi w pamięć, melodyjnymi refrenami. Wspaniale słucha się ‘’The great blaze’’, który uwodzi nas swym hipnotycznym charakterem.
Na koniec gotycko metalowy ‘’The Kaleidoscope of retreat’’. Utwór jest podzielony na dwie części – pierwsza, bardziej liryczna, należy do Nery. Druga jest bardziej drapieżna za sprawą szorstkiego głosu Flaurosa i kapitalnym, heavy metalowym riffom I motorycznej grze perkusji. W finale utwór się wycisza….
‘’A philosopher at the end of the universe’’ jest albumem kompletnym – przemyślanym i dopracowanym w każdym szczególe. Utwory są wielowątkowe, różnorodne nastrojowo, ale też bardziej przystępne (tzn mniej przekombinowane aranżacyjnie). Na pochwałę zasługuje brzmienie płyty – klarowne, czyste, potężne, uwydatniające dynamikę gry zespołu. No i naturalnie wspaniała oprawa graficzna płyty (kapitalne zdjęcia autorstwa Jeremiego Astaszowa). Warto było czekać aż 11 lat – Darzamat powrócili. I to w wielkim stylu.