NOVEMBER MIGHT BE FINE - ''ALL'' (2024)
Dodane przez muzol dnia 01.04.2024
Patrząc na okładkę naprawdę trudno było mi zgadnąć jakiej muzyki się spodziewać. Moja intuicja podpowiadała mi – rock industrialny. Ale gdy zacząłem słuchać, to wszelkie moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Oto mamy do czynienia z wysokiej próby post rockiem/metalem z odrobiną progresji. Od razu trzeba zaznaczyć, że zespół, w większości, tworzy muzykę instrumentalną.

Treść rozszerzona
Patrząc na okładkę naprawdę trudno było mi zgadnąć jakiej muzyki się spodziewać. Moja intuicja podpowiadała mi – rock industrialny. Ale gdy zacząłem słuchać, to wszelkie moje wątpliwości zostały szybko rozwiane. Oto mamy do czynienia z wysokiej próby post rockiem/metalem z odrobiną progresji. Od razu trzeba zaznaczyć, że zespół, w większości, tworzy muzykę instrumentalną.

‘’All’’ to album dwupłytowy więc jest naprawdę czego słuchać. Ale po kolei. Na dzień dobry dostajemy pogodny w nastroju ‘’Hope’’, z charakterystyczną dla post rocka nawałnicą gitar i perkusji.
‘’Dream’’ to dynamiczna i dość szybka piosenka, z pokręconym, gitarowym motywem przewodnim. Tutaj zespół pokazuje swoje bardziej metalowe oblicze. Wyciszeniem jest króciutki ‘’Sorrow’’ na gitarę solo.

Bardzo podoba mi się długi, rozbudowany i epicki ‘’All.’’ Zaczyna się od tajemniczego szumu (niczym z morskich głębin), a potem wchodzi perkusja i gitary. Utwór rozwija się powoli. Najbardziej podoba mi się, gdy gitary grają unisono (zapętlone motywy). Grupa stopniuje dynamikę, aby pod koniec się wyciszyć.

Po kolosie w postaci ‘’All’ przychodzi czas na kolejny, długi numer w postaci ‘’Fear.’’ Zaczyna się od pojedynczych dźwięków basu i sprzęgającej gitary. Potem wyłania się z tego piękna melodia. Kompozycja jest pełna zmian nastroju – od spokojnych, delikatnych brzmień aż po gitarowo – perkusyjne erupcje.

Na drugiej płycie znajdziemy cztery nagrania. Ciekawostką jest to, że pojawiają się partie wokalne (przeważnie wykrzyczane). Czasem stanowi to kontrast dla dość spokojnej muzyki (tak jak w ‘’Grief’’).

Są też dwa długasy (‘’None’’ oraz ‘’Truth’’), w których zespół pokazuje całą gamę muzycznych nastrojów i zwrotów akcji. Zwłaszcza w ‘’None’’ robią wrażenie wykrzyczane partie wokalne na tle gitarowego zgiełku. Na finał subtelny i delikatny ‘’Love’’, ze spokojnymi, miłymi dla uszu głosami zaproszonych na sesję muzyków.

Reasumując –November Might Be Fine udało się stworzyć ciekawą, intrygującą całość w duchu post rocka. Grupa dobrze się czuje zarówno w długich jak i krótkich formach muzycznych. Mimo tego, że cały album trwa ponad 80 minut, to nie miałem uczucia znudzenia. To naprawdę wartościowa muzyka zarówno dla fanów post rocka jak i rocka progresywnego.