''KUCEM BYĆ'' - WYWIAD Z MARIĄ KONOPNICKĄ
Dodane przez muzol dnia 11.10.2024
Niejeden z Was pewnie zada sobie teraz pytanie – czyżby redaktor muzola przeniósł się w czasie i rozmawiał z autorką książki‘’O krasnoludkach i sierotce Marysi’’? Otóż nie. Wyobraźcie sobie, że pod takim osobliwym pseudonimem działa pewien sympatyczny bloger, którego wielką pasją jest muzyka. Jest on coraz bardziej popularny i rozpoznawalny w szeroko pojętym środowisku muzycznym. Jak to wszystko się zaczęło? Zapraszam do lektury mojego wywiadu.

Treść rozszerzona
Niejeden z Was pewnie zada sobie teraz pytanie – czyżby redaktor muzola przeniósł się w czasie i rozmawiał z autorką książki‘’O krasnoludkach i sierotce Marysi’’? Otóż nie. Wyobraźcie sobie, że pod takim osobliwym pseudonimem działa pewien sympatyczny bloger, którego wielką pasją jest muzyka. Jest on coraz bardziej popularny i rozpoznawalny w szeroko pojętym środowisku muzycznym. Jak to wszystko się zaczęło? Zapraszam do lektury mojego wywiadu.

1.Skąd pomysł na pseudonim Maria Konopnicka? Nie było jakichś problemów z prawami autorskimi?(czy też prawami do użycia tego imienia i nazwiska?)

To była spontaniczna decyzja, która dopiero po latach okazała się brzemienna w skutkach. Ze 20 lat temu rejestrując się na jednym z muzycznych forów wpisałem kilka nicków, które okazały się już zajęte. Straciłem więc cierpliwość i zarejstrowałem się jako Maria Konopnicka. Jeszcze tego samego dnia dostałem bana, więc poszukałem innego forum z bardziej wyluzowaną administracją. W ten sposób trafiłem na Masterful-Magazine. Tam przez blisko dekadę pisałem jako Maria Konopnicka, a później rejestrując na Facebooku stronę poświęconą muzyce pozostałem już przy tej nazwie, bo sporo osób kojarzyło mnie z forum. Zresztą ja nie planowałem, że to moje blogowanie osiągnie takie rozmiary – była to dla mnie rozrywka i odskocznia od pracy. Nie przypuszczałem, że będzie mnie obserwować więcej niż 50 osób.

2. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Od urodzenia słuchałem muzyki. Jak byłem kilkuletnim brzdącem i pytano mnie kim chcę zostać jak będę dorosły, odpowiadałem, że Elvisem Presleyem. Tak bardziej świadomie swoją muzyczną pasję zacząłem 8 czerwca 1990 roku. Tego dnia dowiedziałem się, że kolega słucha metalu i trochę się z niego podśmiewałem. On zaczął swojej ukochanej muzyki bronić, a następnie pożyczył mi kasetę AC/DC, która miała mnie w metal wprowadzać. Akurat wieczorem był mecz inaugurujący Mundial we Włoszech. Odparłem, że prędzej Kamerun wygra z Argentyną (ówczesnymi mistrzami świata z Maradoną w składzie) niż mi się spodoba ten hałas. I rzeczywiście afrykańska drużyna wygrała 1:0, a ja pokochałem AC/DC. Później kolega podrzucił kasetę Metalliki, drugi kumpel przyniósł mi Motorhead i Megadeth i tak się zaczęło...

3.Masz duży talent do pisania ciekawych i dowcipnych tekstów o muzyce (i nie tylko). Czy masz jakieś wykształcenie w tym kierunku?

Opowiadanie historii było moją pasją odkąd nauczyłem się mówić. Jak byłem w przedszkolu to pani często pytała moich rówieśników czy ma nam poczytać, czy ja coś im opowiem. Zawsze wybierano mnie więc siadałem na krzesełku przed grupą i wymyślałem jakieś historie – zapewne głupie i niedorzeczne, ale wszystkim się podobały i wzbudzały dużą wesołość. Gdy nauczyłem się pisać, zacząłem swoje pomysły spisywać. Nie wiem czy wykształcenie może w tym pomóc lub zaszkodzić? Mi chyba pomogło to, że sam dużo czytałem. W czasach podstawówki byłem molem książkowym – pochłaniałem Karola Maya, Alfreda Szklarskiego, Edmunda Niziurskiego, Zbigniewa Nienackiego, później Verne'a, Londona, Tołstoja, Dostojewskiego... Czytałem jak szalony, a gdy rodzice wyganiali mnie spać to zapalałem latarkę i czytałem pod kołdrą. Myślę, że dzięki temu nauczyłem się więcej o pisaniu niż w szkole.

4.Prowadzisz własny blog. Kiedy wpadłeś na ten pomysł? Masz wielu czytelników?

Poczułem chęć pisania o muzyce, gdy środowisko wokół mnie wyrosło z metalu i nie bardzo miałem z kim o nim porozmawiać. Nie planowałem żadnego blogowania. Zresztą nie jestem do końca przekonany, czy ja coś takiego robię. Po prostu dzielę się swoimi emocjami towarzyszącymi muzyce, a ludzie chcą mnie czytać. Poświęcam najwięcej miejsca muzyce ekstremalnej, niezbyt popularnej dlatego specjalnie dużo czytelników nie mam. Z drugiej strony – jak na tę niszę, zdobyłem pewną rozpoznawalność i udało mi się zgromadzić na Facebooku kilkunastotysięczne audytorium.

5.Publikujesz na yt swoje filmiki. Masz z tego tytuły jakieś dochody?

Na Youtube jestem praktycznie nieaktywny, filmiki wrzucam głównie na Facebooka. Jest to dla mnie forma zabawy i żadnych dochodów nie generuje. Chwalę się płytowymi zakupami, dzielę się muzycznymi odkryciami i zarażam ludzi swoją pasję. Czasami ktoś postawi mi symboliczną kawkę co daje mi mnóstwo radochy i satysfakcji. Mam też grono Patronów, którzy wspierają mnie na Patronite, ale to już oddzielna sprawa – bo dla niech robię muzycznego Zina, mamy też swoją grupę, na której także inni pisują o muzyce i swoich przeżyciach koncertowych.

6.Czy zajmujesz się na co dzień (w sensie zawodowym)? (chodzi mi o to, z czego żyjesz?)

Od 23 lat prowadzę lokalną gazetę informacyjną, a od 7 lokalny portal informacyjny. Sporadycznie piszę i wydaje książki, choć ostatnio niestety nie mam na to czasu.

7.Czy pamiętasz pierwszy koncert na jakim byłeś?

Pierwsze koncerty na jakich bywałem odbywały się w szkolnych salach gimnastycznych – grały lokalne kapele metalowe, których nazw już nawet dziś nie pamiętam. Z tych najwcześniejszych pamiętam Kata, Vadera, Sparagmos. Z większych wyjazdowy Slayer/Testament w 1992 roku, pierwsze Metalmanie w 1993 i 1994. Aerosmith i Extreme też w 1994. Biohazard w Stodole, RATM na Torwarze, Napalm Death/Entombed... było tego sporo, choć dużo mniej niż dziś.

8.Jeździsz na wiele różnych festiwali. Czy których z nich (tegorocznych) szczególnie Ci zapadł w pamięci?

W tym roku byłem na siedmiu festiwalach: Mystic, Black Silesia Open Air, Injure Grind Attack, Metal Mine, SDL, Helicon Metal Festival i Tones Of Decay. Trudno porównać, bo każde z tych wydarzeń było zupełnie inne. Najlepiej czują się na Black Silesia Open Air – bo to mały fest z jedną sceną, ze składem idealnie skrojonym pod moje muzyczne preferencje, zlokalizowany w malowniczo położonym miejscu, przyciągający mnóstwo znajomych osób mocno zaangażowanych w scenę. Na Injure Grind Attack i Metal Mine też warto się wybrać. Tones Of Decay to mały festiwal odbywając się klubie w czeskiej Pradze zorientowany na podziemny death metal. Helicon Metal Festival z kolei to uczta dla fanów klasycznych heavy metalowych brzmień. Mystic i SDL to większe festiwale podczas których zawsze biega się od sceny do sceny żałując, że nie można być w dwóch (na SDL), albo w trzech (na Mysticu) miejscach jednocześnie. Też mają swój urok, ale dla mnie jednak nieco mniejszy.

9.Umiesz grać na jakimś instrumencie? Myślałeś o tym, aby założyć swój zespół rockowy?

Nie gram, ale przed laty udzielałem się jako wokalista. To nie było jednak nic poważnego, bardziej wygłupy nastolatków, którzy próbowali naśladować swoich muzycznych idoli.

10.Napisałeś książkę ''Kucem być'' zawierającą Twoje refleksje na temat muzyki. Czy trudno było znaleźć wydawcę?

Nie szukałem wydawcy. „Kucem być” wydałem sam i cały nakład rozszedł się w ciągu kilku tygodniu. Noszę się z zamiarem zrobienia dodruku (może w jakiejś rozszerzonej wersji), bo mnóstwo osób mnie o to pyta. Drugim wydaniem książki było zainteresowane wydawnictwo InRock, ale ostatecznie po pandemii zminimalizowało plany wydawnicze i wycofało się z umowy. Z perspektywy czasu myślę, że dobrze się stało, bo nie jestem przekonany czy to jest książka, która powinna wychodzić poza grono ludzi czytających mnie na Facebooku.

11.Myślałeś może żeby pracować w jakimś radiu (albo założyć własne) i mieć swoje audycje muzyczne?

Praca w radiu mogłaby by być fajna i jakbym dostał propozycję takiej pracy to chętnie bym ją rozważył. Póki co moje radiowe doświadczenie kończy się na tym, że byłem kilka razy zapraszany jako gość. Swojego radia zakładać nie zamierzam, wystarczy mi gazeta, portal i media społecznościowe.

12.Masz naprawdę ogromną kolekcję płyt. Nadążasz z ich osłuchiwaniem? Czy Twoja zona nie ma robi Ci uwag typu: Za dużo wydajesz na muzykę''?

Zawsze są jakieś zaległości, ale słucham muzyki praktycznie non stop. Jak mi się nagromadzi nieprzyzwoicie dużo zafoliowanych płyt, to po prostu zwalniam z kupowaniem i staram się nadrabiać. Ale oczywiście to jest jak walka ze smokiem, któremu ścina się głowę a na jej miejscu odrastają dwie. Moja żona poznała mnie jako muzycznego maniaka i kolekcjonera płyt, więc od początku mnie takiego zaakceptowała. Również słucha muzyki, jeździ ze mną na cześć koncertów i doskonale moją pasję rozumie. Nie należę do gości, którzy wnoszą do domu nowe płyty w majtkach, żeby żona nie zauważyła i nie zrobiła awantury.

13.Jakiś czas temu byłeś troszkę pokłócony z wydawcą Noise Magazine? O co dokładnie chodziło?

Nie wiem czy „pokłócony” to dobre określenie. Wydaje mi się, że po prostu rzeczywistość internetowa pełna niedomówień i treści wyrwanych z kontekstu czasami wypacza nasze osądy. Na szczęście istnieje też rzeczywistość poza internetem, w której się z Łukaszem spotkaliśmy, porozmawialiśmy i uścisnęliśmy sobie dłonie. Nie ma sensu wracać już do zarzewia tego konfliktu.

14.Jak oceniasz współczesną kondycję naszego rynku rockowo – metalowego?

Jest lepiej niż kiedykolwiek. Wszystkie muzyczne gatunki i podgatunki żyją, scena jest różnorodna, prężna, kreatywna. Coś dla siebie znajdują ludzie, dla których czas zatrzymał się w latach 80. jak i tacy, którzy szukają nowych brzmień. Na koncerty chodzi więcej ludzi niż kiedykolwiek, po merch ustawiają się kolejki. Wciąż żyje i koncertuje większość naszych idoli z dzieciństwa, mnóstwo zespołów po latach się reaktywowało. Jednocześnie na scenie jest dużo młodej, świeżej krwi, która dostarcza jakościowej muzyki. Polska scena to już nie odpowiedź na kapele z zachodu, dziś często nasze zespoły kreują nową jakość i inspirują zespoły z zagranicy. I nie mówi się już „dobre jak na polski zespół”, bo wreszcie mamy podobne możliwości studyjne i techniczne. Żyjemy w możliwie najlepszych muzycznych czasach. Daleki jestem od gloryfikowania przeszłości (choć oczywiście mam sentyment do lat młodzieńczych) gdy królowało kasetowe piractwo, płyty były niedorzecznie drogie, części tytułów nie sposób było zdobyć, ani nawet dowiedzieć się o ich istnieniu. Nie wspomnę już a atmosferze na koncertach, na które chodziło się jak na wojnę, bojąc się że po drodze ktoś może nas pobić i okraść. Doczekaliśmy wspaniałych czasów, o których jeszcze 25-30 lat temu można było pomarzyć.

Dziękuję za rozmowę!

Zapraszamy na strony Marii Konopnickiej:

https://mariakonopnicka.pl/

https://www.facebook.com/MadMariaKonopnicka