IN THE NAME OF GOD ''IMAGINARY PARADISE''
Dodane przez muzol dnia 13.10.2014
Z twórczością polskiej formacji In The Name Of God zetknąłem się będąc na ich wrocławskim koncercie. Ich występ i muzyka zrobiły na mnie duże wrażenie. Niedawno ukazała się długo przeze mnie wyczekiwana debiutancka płyta ''Imaginary paradise''. Zespół łączy w swej muzyce z powodzeniem thrash, death, a nawet progresywny metal. Pomimo faktu, że album trwa niewiele ponad pół godziny, to dzieje się na nim naprawdę wiele.


Treść rozszerzona
Z twórczością polskiej formacji In The Name Of God zetknąłem się będąc na ich wrocławskim koncercie. Ich występ i muzyka zrobiły na mnie duże wrażenie. Niedawno ukazała się długo przeze mnie wyczekiwana debiutancka płyta ''Imaginary paradise''. Zespół łączy w swej muzyce z powodzeniem thrash, death, a nawet progresywny metal. Pomimo faktu, że album trwa niewiele ponad pół godziny, to dzieje się na nim naprawdę wiele.



Po krótkim, fortepianowym intro, (budujący niepokój płacz dziecka) następuje mocne uderznie w postaci ''Black prophecy.'' Majestatyczne riffy gitar, orientalne melodie oraz jadowity, pełen gniewu, śpiew wokalisty. W In The Name Of God ważne są również teksty opowiadające o zdominowanej przez mrok i zło rzeczywistości. Zespół lubi różnicować nastroje poprzez nagłe, klimatyczne zwolnienia, które nadają muzyce bardziej progresywny charakter. Duże wrażenie zrobiła na mnie też kompozycja ''Desire'' utrzymana w duchu Metalliki z lat 80-tych. Kapitalne zmiany tempa, efektowne gitarowe solówki i mocny tekst:

''No no no only fools have hope
You ignorance is killing me
I want to get away from the cross
Because it is symbol of loss.''


Magnum opus płyty jest tytułowe nagranie, które jest muzyczną wizytówką zespołu. W tym utworze zespół doskonale godzi melodyjność (przewodni gitarowy motyw) z metalową furią. Jeszcze bardziej drapieżnie jest w ''In the glow of blood'' w którym Kuba ''ryczy'' niczym rasowy deathowy wokalista. W finale utwór, dość nieoczekiwanie kończy się barokową, gitarową impresją... Warto zwrócić uwagę na dwuczęściową kompozycję ''Poison Chalice''. Najpierw, przez nieco ponad dwie minuty, możemy rozkoszować się klasycznym thrash metalem. Dla kontrastu w drugiej części dominuje podniosły, niemal gotycki klimat. Zamykający płytę ''Run away'' powinien spodobać się wszystkim fanom Slayera – gwałtowne solówki gitar, melodyka riffów i wykrzykiwane z pasją, pełne gniewu słowa.

''Imaginary paradise'' to naprawdę bardzo udany debiut. Zespół ma spore szanse, aby sporo namieszać na rodzimej (i nie tylko) metalowej scenie. Świetna technika instrumentalistów, rozbudowane i wielowątkowe kompozycje, talent do budowania nastroju, drapieżny śpiew wokalisty i przemyślane teksty. Po przesłuchaniu albumu mam pozytywne uczucie ''muzycznego niedosytu.'' Dlatego też często będę wracał do ''Imaginary paradise.'' Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów stylowego, ostrego jak brzytwa, metalu.