PAUL DI'ANNO ''THE BEAST ARISES - LIVE'' DVD (2014)
Dodane przez muzol dnia 03.11.2014
''The beast arises'' to zapis koncertu, który odbył się w krakowskim Lizard Kingu (niestety, już niestniejącym). Paul, wraz z zespołem złożonym z polskich (!) muzyków, wykonał głównie kompozycje z dwóch pierwszych płyt Iron Maiden. W repertuarze znalazły się też utwory formacji Battlezone i Killers.


Treść rozszerzona
''The beast arises'' to zapis koncertu, który odbył się w krakowskim Lizard Kingu (niestety, już niestniejącym). Paul, wraz z zespołem złożonym z polskich (!) muzyków, wykonał głównie kompozycje z dwóch pierwszych płyt Iron Maiden. W repertuarze znalazły się też utwory formacji Battlezone i Killers.



Na początek intro w postaci genialnego tematu przewodniego z kultowego horroru ''Dracula''. Zaraz potem na scenie króluje już tylko czysty chemicznie heavy metal. Najbardziej będą usatysfakcjonowani fani Iron Maiden – praktycznie 90% setlisty stanowią klasyki z płyt ''Iron Maiden'' i ''Killers.'' Muszę przyznać, że mistrz ceremoni dobrał sobie naprawdę świetnych muzyków (z formacji Night Mistress i Scream Maker). Dzięki nim momentami możemy się poczuć, jakbyśmy rzeczywiście byli na występie Iron Maiden.

A jak wypada sam Paul? Przyznam się, że mam nieco mieszane uczucia. Di'Anno ma już swoje lata i to, niestety odbiło się na jakości jego śpiewu. Nieco irytuje mnie jego drżący głos w zwrotkach poszczególnych utworów. Paulowi często też zdarza się fałszować i nieco upraszczać sobie linie wokalne. Na szczęście wszelkie niedostatki Di'Anno nadrabia zabawnymi,warkliwymi pomrukami oraz falsetowymi okrzykami w stylu Roba Halforda. Paul najlepiej radzi sobie w ''The beast arises'', oraz w pełnych dynamiki ''Wrathchild, ''Prowler'' czy też zabójczym ''Killers'' z ognistymi, gitarowymi solówkami. Nie inaczej jest w gorąco przyjętym przez fanów ''Purgatory'' i w moim ulubionym ''Phantom of the opera'' podczas którego pod sceną króluje pogo. Całkiem dobrze wypadają też ''Marshall lockjaw'' z pierwszej płyty Killers oraz ''Children of madness'' Battlezone.

Szczególnym momentem koncertu jest kapitalne wykonanie ''Remember tomorrow''. Di'Anno dedykuje ten utwór zmarłemu perkusiście Iron Maiden – Clive'owi Burrowi. Dobrze też słucha się instrumentalnych ''Genghis Kahn'' i ''Transylvania'', podczas których Paul robi sobie przerwę na..... papieorsa (!) Wygląda to dość komicznie i osobliwie. Podobnie zresztą, jak sam Di'Anno, który poprzez styl bycia i swą posturę coraz bardziej upodabnia się do znanego wszystkim, zielonego ogra:-)

Na sam koniec koncertu zagoniona wersja ''Iron Maiden'' i muzyczny hołd dla legendarnych Ramones – ''Blitzkrieg bop''! Paul podkreślał, że zawsze był blisko związany ze stylistyką punk – nawet w czasach Żelaznej Dziewicy. Trochę szkoda, że Di'Anno nie zdecydował się ząspiewać więcej z repertuaru Killers i Battlezone. Wychodzi na to, że wokalista trochę za bardzo bazuje na sławie zdobytej dzięki Iron Maiden. Mimo tych zastrzeżeń Paul wzbudza jednak sympatię i ujmuje swą szczerością podczas całkiem długich monologów między niektórymi utworami. Podsumowując - całkiem udany występ, jakby nie patrzeć, jednego z najbardziej charakterystycznych, heavy metalowych frontmanów.