WHITE HIGHWAY ''LIGHTHOUSE'' (SINGIEL)
Dodane przez muzol dnia 07.06.2017
Media, nawet te przychylne muzyce rockowej, zwykle promują zespoły z wieloletnim stażem i sporym dorobkiem płytowym. Każdy fan ciężkich brzmień zna klasyków gatunku: Whitesnake, Alice Cooper, Kiss, Def Leppard i można by tak jeszcze długo wymieniać. Istnieją jednak grupy praktycznie nie znane, które mogłyby konkurować ze światową elitą. Za jeden z takowych zespołów uważam warszawską formację White Highway.

Treść rozszerzona
Media, nawet te przychylne muzyce rockowej, zwykle promują zespoły z wieloletnim stażem i sporym dorobkiem płytowym. Każdy fan ciężkich brzmień zna klasyków gatunku: Whitesnake, Alice Cooper, Kiss, Def Leppard i można by tak jeszcze długo wymieniać. Istnieją jednak grupy praktycznie nie znane, które mogłyby konkurować ze światową elitą. Za jeden z takowych zespołów uważam warszawską formację White Highway.

Na obecną chwilę grupa ma na swoim koncie debiutancki singiel "Lighthouse". Zawierający trzy utwory krążek nie jest dystrybuowany przez żaden znany sklep muzyczny, można go zdobyć bezpośrednio u zespołu. Ja swój egzemplarz dostałem od wokalistki, Kasi Bieńkowskiej, po koncercie we wrocławskim klubie muzycznym Liverpool.

Otwierający wydawnictwo, tytułowy "Lighthuose" to moc wszystkiego, co w rock'n'rollowym brzmieniu najlepsze. Szybkie tempo, zapadająca w pamięć linia melodyczna i radość uderzająca z każdego dźwięku. Od razu zwraca się tutaj uwagę na wokal - drapieżny, zdecydowany, z bardzo przyjemną dla ucha ciepłą chrypą. W mojej ocenie niepowtarzalny i bardzo trudny do podrobienia. Dostrzegam jednak pewne podobieństwo do Marty Gabriel z Crystal Viper czy Doro Pesch z legendarnej grupy Warlock.

"Drinks Up!" ma już nieco inny wydźwięk. Zaczyna się spokojniej i dość klimatycznie, od partii granej na klawiszach. Zaraz potem uwagę przykuwa rozbudowana linia basu. Następnie wchodzi gitara z perkusją i wszystko zaczyna nabierać rozpędu. Po chwili następuje wyciszenie... i słyszymy wyraźnie bardziej delikatny głos, który ze znacznie większą mocą wybuchnie w refrenie. Bez wątpienia jest to najbardziej nieprzewidywalny utwór na singlu. "Mr. Freaky" z kolei ma zadatki, aby stać się często granym przebojem radiowym. Utrzymany jest w średnim tempie, które powinno odpowiadać każdemu słuchaczowi.

Z wielką niecierpliwością czekam na debiutancki, długogrający album zespołu. Mam nadzieję, że kiedy się ukaże, zostanie okrzyknięty polską płytą jeśli nie wszech-czasów, to przynajmniej obecnej dekady. Po White Highway obiecuję sobie bardzo wiele, i wierzę, że się nie zawiodę.

Grzegorz Łamasz