''SŁODKIEGO MIŁEGO ŻYCIA'' - WYWIAD ZE SŁAWOMIREM ŁOSOWSKIM (KOMBI)
Dodane przez muzol dnia 13.02.2018
Niedawno miał swoją premierę nowy klip grupy Kombi - ''Niech noc nas połączy.'' To była dobra okazja, aby porozmawiać z liderem Kombi - Sławomirem Łosowskim - o bogatej przeszłości zespołu, powrocie po latach oraz planach na najbliższą przyszłość.


Treść rozszerzona
Niedawno miał swoją premierę nowy klip grupy Kombi - ''Niech noc nas połączy.'' To była dobra okazja, aby porozmawiać z liderem Kombi - Sławomirem Łosowskim - o bogatej przeszłości zespołu, powrocie po latach oraz planach na najbliższą przyszłość.

Cała przygoda z Kombi zaczęła się od grupy Akcenty. Jaka to była muzyka? Czy gdzieś można posłuchać tych archiwalnych nagrań?

Muzyka Akcentów zaczęła się od klasycznego rocka z gitarą w składzie, potem ewoluowała w kierunku bluesa i rythm & bluesa, a w latach 1972-1975 była muzyką z pogranicza elektrycznego jazzu i muzyki eksperymentalnej. Styl muzyczny zespołu zmieniał się wraz z moimi zainteresowaniami oraz możliwościami instrumentów, które miałem. Jedynymi nagraniami Akcentów są nagrania kilku utworów w ówczesnym studenckim radiu SAR. Są to nagrania na tzw. "setkę" jeszcze w mono. Ale są dobrym dokumentem naszej dużej wyobraźni i umiejętności w tamtym czasie. W zespole grali w tedy ze mną Jan Rucki na bębnach i Piotr Gągałka na basie. Dołączyłem trzy utwory z tej sesji do trzypłytowego albumu KOMBI Łosowski - Live wydanego w 2013 roku. Znajdują się na krążku "Drogą czasu".

Co w początkowej działalności Kombi było największym sukcesem?

Największym sukcesem było nagranie i wydanie pierwszej płyty LP pt. "KOMBI" i związane z nią wydarzenia, takie między innymi jak koncert promocyjny w Hotelu Victoria czy pierwszy występ zespołu w telewizji w programie "Studio 2".

Jakie wrażenia z koncertu w Jarocinie (1980)? To wydarzenie artystyczne zawsze raczej kojarzyło mi się z muzyką punkową.

No właśnie, pierwszy Jarocin jeszcze pod hasłem Muzyki Młodej Generacji był festiwalem po prostu dobrej muzyki o wielu stylach i gatunkach. Później stał się festiwalem zdominowanym przez nurt punkowy, stąd Twoje skojarzenie. A nasz koncert w Jarocinie był fantastycznie przyjęty, tyle pamiętam. Wiara przyjęła nas gorąco, a obecni tam prezenterzy muzyczni po koncercie mówili mi z zachwytem o tym, co usłyszeli.

Jak wspominasz współpracę (w ramach Kombi) z Jerzym Piotrowskim? Wcześniej był on znany raczej z jazz rockowych składów (między innymi SBB).

Jurek Piotrowski był wtedy najlepszym polskim perkusistą. Grał najdłużej w KOMBI - 6 lat i z nim w składzie zespół odniósł swoje największe sukcesy w latach 80. Bardzo dobrze wspominam współpracę z Jurkiem i szkoda, że nasze drogi się rozeszły w 1986 roku.

Po wielu latach sukcesów doszło w 1992 roku do rozpadu Kombi. Dlaczego?

Sukcesy zespołu rozbudziły indywidualne ambicje i taka jest kolej losu składów większości zespołów. Grzegorz zapragnął grać inną muzykę od tej, którą gra KOMBI, więc odszedł wraz ze swoim nieodłącznym kolegą Waldkiem. Po przesłuchaniach kilku kandydatów na ich miejsce przerwałem te działania, gdyż pogarszał się stan zdrowia mojej żony chorującej od początku lat 80. na SM. Ograniczyło to moje możliwości czasowe i organizacyjne, aby móc budować nowy skład KOMBI, przygotować nowe utwory, nagrać je, wydać, wypromować itd... Na tym etapie życia skupiłem się więc na sprawach rodziny, a zespół na razie musiał poczekać.

Jeszcze przed rozwiązaniem zespołu na perkusji grał Twój syn – Tomasz Łosowski. Kiedy ujawniła się u niego chcę do bycia zawodowym muzykiem?

W tym kierunku uczył się w szkole muzycznej II stopnia. Graliśmy wówczas bez perkusisty, z zaprogramowanym przez mnie automatem perkusyjnym RX11, następnie RX5. Gdy widziałem u Tomka duże postępy, to wiedziałem, że naturalną koleją rzeczy będzie jego gra w KOMBI. Debiutował w składzie zespołu na koncercie 15-lecia w 1991 roku. W ten sposób zakończyły się ciągłe zmiany perkusistów w zespole. W 1992 roku zagrał ostatnią trasę KOMBI z Grzegorzem i Waldkiem w składzie, a po zejściu zespołu z afiszy udzielał się w wielu zespołach i nagrał wiele płyt z innymi muzykami.

Pierwszy koncert Kombi po reaktywacji odbył się w Łebie 2004 roku. Czy była duża trema po tak długiej przerwie?

Był to koncert tylko w dwuosobowym składzie z Tomkiem i nie był reklamowany jako KOMBI tylko pod moim nazwiskiem. To był koncert wyłącznie instrumentalny, w składzie nie było jeszcze wokalisty. Trema była, bo po wielu latach wracałem do grania, szczególnie do obsługi w trakcie koncertu moich syntezatorów i samplerów. To spora ilość przełączeń i ingerencji za pomocą potencjometrów i przełączników w czasie grania. Ale po tym koncercie wiedzieliśmy już, że będzie dobrze.

W 2016 ukazał się ‘’Nowy album.’’ Czy trudno było znaleźć nowych muzyków? Ile trwał proces tworzenia?

Łatwo nie było, ale znacznie łatwiej niż dawniej, gdy montowałem kolejne składy przed erą internetu. Przede wszystkim chodziło mi o takich muzyków, którzy podniosą poprzeczkę zespołu wyżej niż ta, do której przyzwyczailiśmy słuchaczy w latach 80. Ci, którzy są fanami KOMBI nie ze względu na sentymenty młodości, a ze względu na naszą muzykę, podkreślają, że obecne wykonania starych utworów są znacznie lepiej zagrane i znacznie lepiej brzmią. I to jest duża zasługa przede wszystkim wokalisty Zbyszka Fila oraz sekcji rytmicznej z Karolem Kozłowskim i Tomaszem Łosowskim. To każdy słyszy. Zaś jeśli chodzi o "Nowy Album", to muzyka do niego powstała w 2015 roku, a wydanie miało okolicznościowy charakter związany z 40-leciem KOMBI i powrotem zespołu w nowym składzie do pełnej aktywności koncertowej po moich życiowych zawirowaniach. Obok składu KOMBI na płycie gościnnie zagrali Wojtek Olszak - klawisze, Jacek Gawłowski i Wiktor Tatarek na gitarach.

Myślałeś o tym, aby na stałe zatrudnić gitarzystę? Pytam, bo bardzo podoba mi się solówka w utworze ‘’Słoneczny dzień’’

Tak, ciągle ten etat jest wolny i myślę o gitarzyście na stałe, a wspomniana solówka Wiktora Tatarka jest piękna.

Mimo postępu technologicznego nadal używasz klasycznych, analogowych syntezatorów. Co jest w nich tak szczególnego?

Po pierwsze na nich mam oryginalne brzmienia potrzebne mi do wykonania na koncertach wszelkich naszych hitów od "Wspomnień z pleneru" poprzez "Za ciosem cios" do "Słodkiego miłego życia". Używam także dwóch starych samplerów ASR10, na których mam dźwięki wykonane przez siebie w latach 80. oraz nowe. Po drugie także w nowych utworach przypada im znacząca rola. A przede wszystkim nie są to już seryjne fabryczne instrumenty „z taśmy”, ale po moich przeróbkach i dzięki temu mogę na nich grać solówki i inne partie używając bardzo osobistych brzmień.

Jakie są Twoje obecne relacje z Grzegorzem Skawińskim i Waldemarem Tkaczykiem?

Nie mam żadnych relacji. "Czekam wciąż" jak się panowie opamiętają.

Plany Kombi na najbliższą przyszłość?

Dopiero co ukazał się nasz nowy klip – do piosenki „Niech noc połączy”. I wkrótce zrobimy kolejny. W tym roku planujemy zagrać kilka koncertów z bardzo rozbudowaną stroną wizualną do naszej muzyki i już nad tym pracujemy. Niedługo ukaże się w sprzedaży reedycja koncertu 10-lecia. Jesienią chcemy nagrać kolejną płytę, być może ze znacznie rozszerzonym składem instrumentalnym i - jak dobrze pójdzie - wydać ją jeszcze w tym roku. Takie mamy plany.

Dziękuję za rozmowę!