COCHISE ''SWANS AND LIONS'' (2018)
Dodane przez muzol dnia 11.03.2018
To już piąty album w dyskografii ‘’Wodza Apaczów’’ czyli Cochise. Tajemnicza i mroczna okładka dobrze oddaje zwartość ‘’Swans and lions.’’ Tytuł płyty jest symboliczny – zdaniem gitarzysty Cochise ‘’łabędź to odzwierciedlenie ludzkich sprzeczności oraz ich transformacji, a ‘lew’ to władza i niezależność.”

Treść rozszerzona
To już piąty album w dyskografii ‘’Wodza Apaczów’’ czyli Cochise. Tajemnicza i mroczna okładka dobrze oddaje zwartość ‘’Swans and lions.’’ Tytuł płyty jest symboliczny – zdaniem gitarzysty Cochise ‘’łabędź to odzwierciedlenie ludzkich sprzeczności oraz ich transformacji, a ‘lew’ to władza i niezależność.”

Nota bene, jest to pierwszy album z nowym perkusistą – Adamem Galewskim. Od razu słychać, że dzięki jego grze muzyka Cochise zyskała na dynamice i metalowej drapieżności. Świetnym tego przykładem jest choćby rozpędzony ‘’16.’’ To prawdziwy mroczny rock’n’roll w stylu Danzig (nawet barwa głosu Pawła Małaszyńskiego przypomina Glenna).

Masywne i ciężkie gitarowe riffy dominują w ‘’Cristal.’’ W tym utworze czuć ducha Alice In Chains. Świetnie słucha się dynamicznego i zróżnicowanego rytmicznie ‘’Neverland’’, z ognistą, gitarową solówką. Szybkie tempo podtrzymuje ‘’Tick tak toe’’, z ciekawymi melodycznie refrenami.

Naturalnie na płycie są także obecne ‘’motywy indiańskie’’: w hipnotycznym ‘’Beautiful destroy…’’ i w finale zmiennego nastrojowo ‘’And lions.’’ Grupa potrafi też zaskoczyć niezwykle klimatycznymi balladami np.: ‘’Pain of God’’, zbudowanej na przestrzennej grze gitar, elektronicznym beatcie perkusji oraz spokojnym śpiewie Pawła. Liryczny charakter ma także pierwsza połowa utworu ‘’Winter.’’ W Drugiej części, nieoczekiwanie, Cochise powracają do rockowej ekspresji.

Sporym zaskoczeniem jest niezwykle taneczny, post punkowy ‘’Control’’ z wyrazistym pulsem basu i rwanymi riffami gitary. Z kolei ‘’Storm’’ ma już bardziej grunge’owy klimat. Podoba mi się finał kompozycji, z szumem morza i krzykami mew… Potężny, sabbatowy ciężar ma ‘’Swans’’, z pomysłowym przyspieszeniem i kanonadą gitarowych solówek. Intryguje, zamieszczona jako bonus, kompozycja ‘’Secrets’’ – pełna smutku i melancholii.

Cała płyta jest pełna właśnie takich kontrastów. Na pochwałę zasługuje Paweł, który bardzo zróżnicował swój śpiew (np.: we wspomnianym wcześniej ‘’Pain of God’’). Z przyjemnością słuchałem pomysłowo zaaranżowanych i zagranych z pasją partii gitary. Szkoda tylko, że tak mało solówek. Dynamika tej muzyki to z kolei zasługa świetnie współpracującej ze sobą sekcji rytmicznej. Podoba mi się brzmienie płyty – naturalne, organiczne, dobrze oddające muzycznego ducha zespołu. Dobry album, który potwierdza klasę zespołu i świadczy o jego artystycznym rozwoju.