Koncert Armii w Alibi,Wrocław 03-03-2010
Dodane przez muzol dnia 03.03.2010
Z koncertem Armii wiązałem duże nadzieje. Ale w rezultacie okazało się, że występ dobrego zespołu można zupełnie zepsuć dzięki fatalnemu nagłośnieniu!(dodam,ze nie byłem odosobniony w tej opinii). Nie wiem dlaczego większość rodzimych akustyków wychodzi za założenia,że im głośniej tym lepiej?? Ale po kolei
Treść rozszerzona
Z koncertem Armii wiązałem duże nadzieje. Ale w rezultacie okazało się, że występ dobrego zespołu można zupełnie zepsuć dzięki fatalnemu nagłośnieniu!(dodam,ze nie byłem odosobniony w tej opinii). Nie wiem dlaczego większość rodzimych akustyków wychodzi za założenia,że im głośniej tym lepiej?? Ale po kolei.
Koncert rozpoczął się z małym opóźnieniem – o 20.30.Na dobry początek zespół zagrał ''Wyludniacza'' z klasycznej już płyty ''Triodante''.Tutaj brzmienie było jeszcze w miarę czytelne. Na pierwszym plan wysunął się atak dwóch gitar i wzorowa gra sekcji rytmicznej.
Na pochwałę zasługiwał mocny i pewny śpiew Budzyńskiego i finezyjna, pokręcona gra perkusisty. Trochę za cicho było słychać waltornie,która zawsze była istotnym składnikiem stylu zespołu.
Armia skupiła się głównie na promowaniu materiału z przedostatniej płyty ''Der Prozess''.Usłyszeliśmy utwór tytułowy,majestatyczną ''Katedrę'',niezwykle dynamicznego ''Złego porucznika'' z chóralnie odśpiewanym refrenem: ''Jestem sam'' i także bardzo dobrze przyjęty przez publiczność ''Underground''.Dobrze wypadły także ''Popioły'' i prawie pod koniec koncertu ''Dom przy moście''.Brzmienie zaczęło się psuć na wysokości 3 kawałka. Zrobiło się wówczas nieznośnie głośno co bardzo negatywnie wpłynęło na sam odbiór muzyki i na jej selektywność. Doszło do tego,że potem było już tylko właściwie słychać donośny głos Budzyńskiego i łomoczącą perkusję! Zupełna żenada i brak profesjonalizmu ze strony akustyków i też po części z winy z samych muzyków,którzy odnoszę wrażenie nie przeprowadzili żadnej próby dźwięku. Błędem było też moim zdaniem umieszczenie w setliście praktycznie samych szybkich kawałków co wpłynęło znacznie na ogólną monotonię koncertu. Opuściłem więc klub z bólem głowy,świstem w uszach i mieszanymi uczuciami.... Może następnym razem będzie lepiej?