KRUK I WOJTEK CUGOWSKI - ''BE THERE'' (2021)
Dodane przez muzol dnia 03.05.2021
Kto by pomyślał, że to już 20 lat Kruk lata po rockowym niebie. Długo wyczekiwany, nowy album ‘’Be there’’ jest, swego rodzaju, prezentem dla fanów zespołu. Piotrowi Brzychcemu udało się namówić do współpracy Wojtka Cugowskiego. Mocny rockowy głos Wojtka doskonale pasuje do heavy rockowej stylistyki Kruka. Uwagę zwraca już sama baśniowa okładka płyty z postacią chłopca (motyw ten pojawił się na dwóch poprzednich wydawnictwach Kruka).

Treść rozszerzona
Kto by pomyślał, że to już 20 lat Kruk lata po rockowym niebie. Długo wyczekiwany, nowy album ‘’Be there’’ jest, swego rodzaju, prezentem dla fanów zespołu. Piotrowi Brzychcemu udało się namówić do współpracy Wojtka Cugowskiego. Mocny rockowy głos Wojtka doskonale pasuje do heavy rockowej stylistyki Kruka. Uwagę zwraca już sama baśniowa okładka płyty z postacią chłopca (motyw ten pojawił się na dwóch poprzednich wydawnictwach Kruka).

Album zaczyna się dynamicznym, rozpędzonym ‘’Rat race.’’ W tekście znajdziemy gorzkie refleksje na temat tytułowego ‘’wyścigu szczurów’’, w którym wielu z nas bierze udział. To utwór z heavy metalowym pazurem i kapitalną, szybką solówką Piotra.

Bardziej spokojny ‘’Hungry for revenge’’ to opowieść o końcu nieszczęśliwego związku z kobietą, która sprowadziła swego ukochanego na złą drogę. Utwór ma niepowtarzalny klimat dzięki pulsującej grze basu, klawiszowo – gitarowej ścianie dźwięku i ekspresyjnemu śpiewowi Wojtka (z takim bluesowym zacięciem). Kojarzy mi się to z Rainbow doby Joe Lynn Turnera.

Podniosły, prog rockowy ‘’Prayer of the unbeliver (Mother Mary)’’ rozwija się powoli od kojących brzmień instrumentów klawiszowych i emocjonalnej interpretacji wokalnej Wojtka. Bohater tekstu prosi o zmiłowanie w czasach niepewności (co można odnieść choćby do obecnej pandemii koronawirusa). Utwór to wspaniały przykład na to, jak budować muzyczne napięcie (kapitalne partie chóralne, genialne wyciszenie w połowie utworu i długie, natchnione solo Piotra). Prawdziwy majstersztyk.

Hard rockowy nerw ma dynamiczny ‘’Made of stone’’,w którym barwa głosu Wojtka przypomina mi Davida Coverdale’a. ‘’The invisible enemy’’ to kolejna muzyczna perła. Tekst mówi o niewidzialnym wrogu, którym obecnie może być koronawirus. Bardzo podobają mi się liczne orientalizmy wplecione w tkankę muzyczną utworu. Na pochwałę zasługują obłędne solówki – Michała Kurysia na instrumentach klawiszowych i Piotra Brzychcego na gitarze).

‘’Dark broken souls’’ to najbardziej przebojowa piosenka na płycie (głównie dzięki wpadającym w ucho, chóralnie odśpiewanym refrenom). Moją uwagę zwrócił melodyjny, wręcz hymniczny ‘’To those in power’’ (z charakterystycznymi zawołaniami ‘’hey!’’) wzywający do wyjścia z letargu i walki o własne szczęście w dobie niesprzyjających okoliczności:

‘’There will be no next time. I can see you fade away.’’

Podoba mi się zabieg zmiany tempa w drugiej części piosenki – dzięki temu kompozycja robi się jeszcze bardziej podniosła. Kolejne brawa za gitarowo – klawiszowe solówki. Słucha się ich z zapartym tchem.

Na koniec wyciszenie w postaci akustycznej ballady ‘’Be there.’’ Tekst ma formę rozmowy dwóch osób, z których jedna przyjmuję rolę doświadczonej życiem. To pocieszenie i danie nadziei na to, że będzie lepiej:

‘’Listen to your heart, if just for a moment.
It always knows what’s right.’’


Wojtek Cugowski zaśpiewał ten utwór z wielkim uczuciem i ekspresją. Jego głos emanuje spokojem. Moim zdaniem piosenka łączy się tematycznie z ‘’Rat race’’ – po wykańczającym ‘’biegu szczurów’’, przychodzi czas na wyciszenie i refleksje w postaci ‘’Be there.’’ Tak więc utwór tytułowy, niczym klamra spina całe wydawnictwo.

‘’Be there’’ to wspaniały hard rockowy album na który naprawdę warto było czekać. Bardzo dobre, wielowątkowe kompozycje, genialne wykonanie, zapadające w pamięć melodie i kapitalne, masywne brzmienie. Dla mnie już teraz jeden z poważnych kandydatów na rockową płytę roku 2021.