''W PIOSENCE MUSI BYĆ COŚ, CO BY PORUSZAŁO I ZACHĘCAŁO DO REFLEKSJI'' - WYWIAD Z EAMONEM McGRATHEM
Dodane przez muzol dnia 10.05.2022
Z kanadyjskim songwriterem miałem przyjemność porozmawiać przed jego wrocławskim koncertem w Starym Klasztorze. Artysta mówił, między innymi, o nowej płycie, procesie twórczym, koncertach i własnych przemyśleniach na temat branży muzycznej. Zapraszamy do lektury rozmowy.


Treść rozszerzona
Z kanadyjskim songwriterem miałem przyjemność porozmawiać przed jego wrocławskim koncertem w Starym Klasztorze. Artysta mówił, między innymi, o nowej płycie, procesie twórczym, koncertach i własnych przemyśleniach na temat branży muzycznej. Zapraszamy do lektury rozmowy.
foto: Marcin Mlek


Czy pamiętasz swój pierwszy koncert?

Masz na myśli koncert na którym byłem, czy taki, który sam zagrałem?

Taki, który sam zagrałeś

Ok. Maiłem 11 lat i grałem w trzyosobowym, punkowym zespole o nazwie Morellos. Tam grał przyszły gitarzysta Rage Against The Machine – Tom Morello. On był liderem. Byliśmy niezłymi dupkami. Zaprosili nas, abyśmy zagrali koncert na festiwalu filmowym w Edmonton. Mieliśmy grać w przerwach między filmami, w piwnicy, a dokładniej w bibliotece. Nasz show został przerwany, bo byliśmy za głośno. Teraz myślę, że to było zabawne tak grać w tej bibliotece. W tym czasie byłem młodym, zbuntowanym nastolatkiem. Tak więc zacząłem grać od tamtego czasu.

Kiedy uświadomiłeś sobie, że chcesz być artystą?

Kiedyś nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Swój pierwszy koncert zagrałem (jak wcześniej wspomniałem) mając 11 lat, na gitarze gram od 9 roku życia.

Twoim pierwszym instrumentem była gitara?

Tak było. Sam się także nauczyłem gry na pianinie. Przenosiłem wiedzę teoretyczną z gitary na pianino. Myślę też o sobie jako basiście (sam nagrywam partie basu na swoich płytach). Brzmię znośnie. Gram także na perkusji. Też myślę, że jestem dobry w te klocki. W szkole wyższej grałem na trąbce. Tak więc używam szerokiego instrumentarium.

Jak odbierasz Polskę i polskich fanów?

Gram w Polsce od 10 lat. Uwielbiam występować dla polskich fanów. Myślę, że ludzie w Polsce lubią radować się życiem.

Kiedy zacząłeś komponować materiał na album ‘’Bells of hope’’?

Zacząłem tworzyć płytę w marcu 2020. Wymyśliłem sobie, że będę pisał jedną piosenkę dziennie. To było w czasie pierwszego lockdownu w Toronto. Sporo ludzi straciło wówczas pracę, ale rząd uruchomił fundusze dla artystów. Miałem więc budżet na nagrania. Spędziłem czas na profesjonalnym miksowaniu materiały i przez kolejne dwa miesiące nagrywałem po jednym utworze. Wszystko skończyłem w połowie czerwca. Do dziś nagrałem osiem płyt i je tworzyłem w podobny sposób.

A kto jest autorem okładki?

To Eric Willis. On zrobił też okładki do singli. Stworzył podczas mojej pracy nad płytą odpowiednią atmosferę. Wcześniej wykorzystywałem na okładkach różne fotografie (zwykle czarno białe). A ta nowa okładka jest bardzo kolorowa. Widać, że Eric entuzjastycznie podszedł do pracy na szatą graficzną. Zamysłem moim było danie ludziom nadziei właśnie poprzez tę płytę. I myślę, że Eric świetnie to ujął w swym projekcie.

Wiem, że są plany nakręcenia filmu ‘’The bells of hope.’’

Nie w tym momencie. Myślę, że niebawem będziemy kręcić klipy. Nota bene, ‘’Bells of hope’’ to album nagrany po dłuższej przerwie.

Klip do ''Age of unease‘’ wygląda jak trailer to filmu. Czy taki był zamysł?

Myślisz, że to wygląda jak zwiastun filmu? Fajnie. To było robione przez filmowca w Edmonton, który grał na basie w moim pierwszym zespole. On zrobił świetną robotę. Udało mu się stworzyć coś linearnego i pięknego. On jest utalentowanym artystą. Idealnie uchwycił główne przesłanie utworu.


Jak tworzysz muzykę – sam czy z zespołem?

To zależy. Skończyłem właśnie pracę w studio i towarzyszył mi zespół Dom Cudów. Tworzę w dość typowy sposób – będąc sam z gitarą. Komponuję w samotności. Gram na wszystkich instrumentach poza perkusją. Nie mam zestawy perkusyjnego wiec biorę kogoś, kto jest w tym dobry – to zwykle jest mój przyjaciel Danny i tak zwany perkusista podczas trasy – Connor. To są świetni perkusiści.

Poruszył mnie utwór ‘’Hiroshima’’, a zwłaszcza ten wybuch w finale. To brzmi mocno i epicko.

To prawda. To zrobił Lorry Mason, który miksował cały album. On właśnie wymyślił ten wybuch w finale. To jest takie symboliczne. ‘’Hiroshima’’ to opowieść o czyms ważnym i trudnym. Byłem w Hiroshimie w 2019 roku i muszę powiedzieć, że po tym doświadczeniu nie jestem już tą samą osobą. To bardzo zmieniło moje życie. Chyba na gorsze niż na lepsze. Pewnych rzeczy nie da się wymazać z pamięci. W Polsce takim miejsce jest Auschwitz. Jak tam byłeś, to już nie będziesz takim samym człowiekiem. Uważam, że w utworze powinno być coś, co by zmuszało do refleksji.

Jak krytycy zareagowali na ten album?

Raczej pozytywnie choć w sumie trudno mi powiedzieć. Wiesz dziennikarstwo muzyczne nie jest już takie jak dawniej. Nie ma tylu pasjonatów muzyki takich jak ty. Myślę, że ludzie obecnie nie mają czasu słuchać uważnie muzyki. Teraz jest jej tyle, że trzeba by było cały czas pisać recenzje.
W każdej sekundzie pojawia się coś ciekawego więc trzeba mieć rękę na pulsie. Myślę, że jak ktoś nie lubi danej płyty to o niej po prostu nie napisze. Wiadomo, że płyty mają duży wpływ na odbiorców. Ale muzyka jest teraz często jedynie dodatkiem do życia. Jakbyś mi zadał to pytanie jakieś pół roku temu, to pewnie odpowiedź byłaby inna.

Czego możemy się spodziewać po dzisiejszym koncercie?

Podróżuję po świecie z gitarą. Właśnie takie coś preferuję. Zaprezentuje coś z folku czyli czegoś, co robiłem w pierwszych latach mojej działalności. Ja bardzo zawsze lubiłem muzykę folk. Tylko ja sam z gitarą. I to jest świetne, jak jest dobrze zrobione. Tego właśnie można oczekiwać – dobrego show z muzyką folk. To jest ciekawe jak mogę zaprezentować swoje piosenki w zmienionych, folkowych aranżacjach.

Twoje plany na najbliższą przyszłość?

Będę w trasie promującej nowy album. Odwiedzę Japonię w listopadzie. Zagram też kilka letnich festiwali w Kanadzie. A potem sam nie wiem – zobaczymy co będzie.

Dzięki za rozmowę!