facebook


Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Ostatnie artykuły
Koncert zespołu ARMI...
Ściągać czy nie ścią...
,,Będziesz moją pani...
Piractwo fonograficzne
Richard Wright (1943...
Muzyka
Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.


Naucz się:
Jak stworzyć fenomen grozy w muzyce

Jak zdać każdy egzamin? Poznaj metody mistrzów

Jak poradzić sobie na egzaminie ze statystyki

Jak napisać merytorycznie dobrą, strukturalnie logiczną i edytorsko piękną pracę dyplomową i ją z sukcesem obronić

Jak nie powtarzać w kółko tych samych błędów w nauce języka angielskiego

W jaki sposób 1000 formuł konwersacyjnych pozwoli Ci opanować język angielski i sprawną komunikację

Angielskie przyimki (prepositions) na 1000 praktycznych przykładach, dzięki którym łatwiej je zapamiętasz

W końcu ktoś po ludzku i zrozumiale wytłumaczył, na czym polega mowa zależna (reported speech) w języku angielskim

Jak zacząć czytać szybciej i więcej, ale nie dłużej!



Baner reklamowy dodatki.odjechani.com.pl





Aktualnie online
Gości online: 9

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
Ankieta
Czy chciałbyś aby w serwisie MUZOL powstało forum dyskusyjne?

Tak

Nie

Nie mam zdania

Zapraszam do lektury wywiadu, który udało mi się przeprowadzić ze świdnickim zespołem Orchard. Muzycy mają już na swoim koncie dwie płyty oraz wiele zagranych koncertów(między innymi we Wrocławiu). Rozmawialiśmy o historii grupy, drugiej płycie, oraz planach na najbliższą przyszłość.




1. Moglibyście przybliżyć historię powstania Orchard? Wyczytałem, że między innymi podejmowaliście próby współpracy z różnymi wokalistkami?


A: Zespół narodził się u Daniela w domu, to był jakiś 97 albo 98 rok. Nie pamiętam dokładnie, jak na siebie trafiliśmy, ale chyba dzięki koledze z osiedla, na którym hałasował Daniel. Ja po paru latach grania w domu zdobyłem się na odwagę, aby coś z tym zrobić. Pamiętam, że na pierwszym spotkaniu Daniel przywitał mnie w gorsecie (był po wypadku samochodowym) i ledwo się ruszał, ale miał najlepszy w Świdnicy zestaw garów (po tacie-perkusiście) i przede wszystkim podwójną stopę!!! On siedział w klimatach death i black, ja – w Metallice i gitarowym graniu, a połączyły nas takie kapele jak My Dying Bride czy Moonspell. Niedługo później dołączył drugi gitarzysta, Misiek. Na basistę czekaliśmy na tyle długo, że sami wychowaliśmy jednego – Krzysiek pojawił się u nas pod koniec ogólniaka i w takim składzie graliśmy przez ładnych parę lat. Łukasz dołączył do nas w 2008 roku, po odejściu Miśka. Co do dziewcząt - rzeczywiście przewinęły się przez zespół trzy panie, natomiast niewiele z tej współpracy wyszło i to chyba niestety ze względu na naszą amatorszczyznę, bo jak sięgnę pamięcią, każda z nich była bardzo dobra. Być może problemem były kompozycje, w których główną rolę odgrywały partie instrumentalne.

2. W Waszej twórczości słychać wpływy My Dying Bride oraz Opeth. Jak reagujecie na takie porównania? Czy może one Was irytują?


Ł: Irytują? Skoro porównują nas do światowych zespołów - legend, to czym się tu irytować?

K: Lubimy zarówno My Dying Bride, jak i Opeth, więc tych wpływów się nie wypieramy - mamy przy okazji nadzieję, że to tylko „wpływy”, a nie „kalki”. Zresztą, kapel, które mają na nas wpływ jest o wiele więcej, ale własny styl zawsze był dla nas bardzo istotną kwestią i mocno się staramy, żeby brzmieć jak Orchard, a nie jakaś inna kapela, i myślę, że to słychać w naszej muzyce. Samo porównywanie nas do tak odległych stylistycznie zespołów oznacza moim zdaniem, że swojego stylu się powoli dorabiamy.

3. Co uznajecie za pierwszy sukces Orchard?

K: Pierwszym większym sukcesem było nasze pierwsze studyjne wydawnictwo z 2006 roku – po paru amatorskich demówkach mieliśmy się w końcu czym pochwalić i pokazać, o co nam chodzi. Do tego zebraliśmy naprawdę dobre recenzje (np. 5,5/6 w Atmospheric Magazine, który wtedy robił u nas za wyrocznię w metalowym podziemiu), a cały nakład rozszedł się dość szybko.

4. Coraz więcej polskich zespołów decyduje się na angielskie teksty. Nie myśleliście, aby śpiewać po polsku?

A: Ja myślałem, choć nie mówiłem nikomu. Ale prawda jest taka, że nie jestem do końca zadowolony z wokali w Orchard. I czy będą po polsku, czy po angielsku – powinny zabrzmieć lepiej. Sam angielski traktuję jak łacinę w średniowieczu – pół świata zrozumie.

K: Dokładnie – angielski to teraz chyba najbardziej uniwersalny język międzynarodowy i w muzyce słychać to szczególnie. Śpiewanie po polsku mogłoby nam zrobić nieco folklorystyczną gębę – a angielski nie razi, ludzie są przyzwyczajeni do jego brzmienia, praktycznie i tak wszyscy go rozumieją, więc możemy się skupić na muzyce.

5. Jak wygląda proces powstawiania poszczególnych kompozycji? Czy jest to na bazie ''muzycznej burzy mózgów''?

K: O tak, jak najbardziej jest to muzyczna burza – krąży, grzmi, nigdy nie wiadomo, jak mocno i gdzie uderzy, ani kiedy się skończy...

Ł: Każdy przynosi jakieś pomysły, riffy, melodie, większe lub mniejsze fragmenty, a jak się ich zbierze odpowiednia ilość, to Arek bierze wszystko do domu, dokumentnie zmienia i przynosi gotowy numer, którego trzeba się nauczyć od nowa...

K: Może nie tyle gotowy numer, co raczej szkic, wstępną układankę z tego chaosu, który jest na początku. I wtedy dopiero zaczyna się poprawianie, skreślanie, dopisywanie, granie wszystkiego na wszelkie możliwe sposoby, aż do – za przeproszeniem – porzygania. I w którymś momencie tej zabawy, zazwyczaj po upływie dłuższego czasu, stwierdzamy, że gramy całkiem niezły utwór – ma już grubo ponad 10 minut, ale zaczynamy się powoli zgadzać, że właśnie o coś takiego nam chodziło...

Ł: Generalnie utwory rodzą nam się długo i w bólach, i często pracujemy nad dwoma-trzema jednocześnie, żeby każdy mógł sobie spokojnie przetrawić nowe pomysły i popracować nad swoimi partiami.

6. Na płycie ''Orchard II'' przykuwa uwagę już sama okładka. Co ona dokładnie przedstawia i skad pomysł na taki projekt? Stylistycznie kojarzy mi się ona z okładką ''Damnation'' Opeth.

K: Gdy rozglądaliśmy się za jakimś zdjęciem na okładkę, nie zależało nam na tym, by przedstawiało coś konkretnego, to były dość swobodne poszukiwania. Mieliśmy czas, ponieważ prace nad płytą jeszcze trwały i wiedzieliśmy, że zanim projekt okładki będzie nam naprawdę potrzebny – czyli przy oddawaniu płyty do tłoczenia – miną jeszcze dwa-trzy miesiące. Przypadkowo na jakiejś wystawie – bodajże przy okazji Dni Fotografii w naszym mieście – trafiłem na prace Piotra Rosińskiego. Jedno ze zdjęć wydawało się idealnie pasować do materii, z którą wówczas walczyliśmy w studiu, wszyscy je zaakceptowali, a autor zgodził na jego wykorzystanie. W sumie nie było w tym większej filozofii: chodziło nam o klimat zdjęcia i subiektywne poczucie, że pasuje do naszej muzyki, że może stanowić jej ilustrację, dopełnić ją... Na pewno nie było niczego w stylu: „Damnation ma dobrą okładkę – zróbmy coś podobnego”, czy choćby „Widzę fortepian i rozmytą postać”...

7. Kiedy rozpoczęły się prace nad tą płytą?

K: Większość utworów była gotowa i nawet grana na koncertach już wcześniej – na przykład „Inner Fall” nie zmieścił się na poprzedniej płycie, poza tym to jeden z naszych najwcześniejszych utworów – ale same nagrania zaczęły się latem 2008. Jako ostatni powstawał „The River”, nad którym siedzieliśmy już po tym, jak dołączył do nas Łukasz, na początku 2008. Oczywiście parę rzeczy zmieniło się lub zostało dopisanych w trakcie nagrań, trochę zajęło nam też doszlifowanie tekstów i linii wokalnych, niemniej do studia wchodziliśmy z niemalże gotowym materiałem.

8. Większość utworów na „Orchard II” ma dość rozbudowaną formę. Wyjątek stanowi zamieszczona na końcu ballada „Cruelty”. Czy w przyszłości można się spodziewać takich prostszych kompozycji?

Ł: Ciężko powiedzieć - zaczynając robić numer nie ustalamy niczego: ani że ma mieć określoną ilość minut, ani jakąś konkretną formę...

K: Tak, najbardziej lubimy zaskakiwać samych siebie. Arek próbuje czasem przeforsować coś lżejszego/prostszego, więc pewnie coś w tym stylu jeszcze się pojawi.

9. Jak ludzie odbierają muzykę Orchard? Czy dochodzą do Was opinie osób, które przychodzą na koncerty?

Ł: Oczywiście dochodzą. Zdania, jak w każdej chyba dziedzinie, są podzielone - jednym podoba się klimat i melodie, inni nie mogą dostatecznie się wyszaleć i pomachać głową...

K: Czasami mam wrażenie, że podczas naszych koncertów sala jest jakby podzielona na pół – jedni odpływają przy klimatycznych fragmentach, drudzy czekają na te bardziej żywiołowe. Generalnie jesteśmy kapelą, której trzeba posłuchać, i która do słuchania, otworzenia się na dźwięki, próbuje ludzi zmusić, dlatego najbardziej cieszą nas opinie w stylu „Nie słucham takiej muzyki, ale to było niesamowite”. Albo jak po skończonej imprezie ktoś dziękuje kapelom, że super grali i w ogóle, że było zajebiście, a do nas mówi: „To było dziwne, siedziałem i słuchałem, nie wiedziałem, czego się spodziewać”.

10. Co się dzieje obecnie w zespole? Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?

Ł: Obecnie przygotowujemy materiał na następną płytę, w planie oczywiście jest jej nagranie i wydanie, chociaż na tym etapie ciężko podawać nawet przybliżone daty...

A: Od niedawna znów wspomaga nas Misiek, z którym szukamy nowych rozwiązań wokalnych – efektów można było posłuchać na naszych ostatnich koncertach. Jak tylko nagramy coś nowego, okazji do posłuchania nas będzie więcej.


Moimi rozmówcami byli:

Ł: Łukasz Kowalski – gitara
A: Arek Ćwirko – gitara, wokal
K: Krzysiek Kołodziejczyk - bas.



Więcej o Orchard:


http://www.orchard.pl/band.php?lang=pl&PHPSESSID=4310b31cafd690d74f370ea5cc35573a

https://www.facebook.com/orchardpl
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?