facebook


Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Ostatnie artykuły
Koncert zespołu ARMI...
Ściągać czy nie ścią...
,,Będziesz moją pani...
Piractwo fonograficzne
Richard Wright (1943...
Muzyka
Zapraszam do posłuchania naszego utworu "Oddmenout". Utwór zaczyna się od ciszy, zatem proszę o cierpliwość.


Naucz się:
Jak stworzyć fenomen grozy w muzyce

Jak zdać każdy egzamin? Poznaj metody mistrzów

Jak poradzić sobie na egzaminie ze statystyki

Jak napisać merytorycznie dobrą, strukturalnie logiczną i edytorsko piękną pracę dyplomową i ją z sukcesem obronić

Jak nie powtarzać w kółko tych samych błędów w nauce języka angielskiego

W jaki sposób 1000 formuł konwersacyjnych pozwoli Ci opanować język angielski i sprawną komunikację

Angielskie przyimki (prepositions) na 1000 praktycznych przykładach, dzięki którym łatwiej je zapamiętasz

W końcu ktoś po ludzku i zrozumiale wytłumaczył, na czym polega mowa zależna (reported speech) w języku angielskim

Jak zacząć czytać szybciej i więcej, ale nie dłużej!



Baner reklamowy dodatki.odjechani.com.pl





Aktualnie online
Gości online: 3

Użytkowników online: 0

Łącznie użytkowników: 20,154
Najnowszy użytkownik: pcptydit74
Ankieta
Czy chciałbyś aby w serwisie MUZOL powstało forum dyskusyjne?

Tak

Nie

Nie mam zdania

Na koncert Brendana Perry w Polsce miałem się już wybrać kilka razy,ale niestety zawsze coś stawało na przeszkodzie.Udało się dopiero w bieżącym roku(dokładnie 12 września w klubie Eter).

Szczerze mówiąc miałem przed tym koncertem pewne obawy – w jakiej formie wokalnej będzie Brendan? Czy usłyszymy jakikolwiek utwór z repertuaru Dead Dan Dance?Na szczęście wraz z rozpoczęciem występu głównej gwiazdy wieczoru wszelkie moje rozterki zostały rozwiane.Ale po kolei.

Punktualnie o 20.00 na scenie pojawiła się,wraz z dwoma muzykami, irlandzka wokalistka o nieprzeciętnej urodzie – ASTRID WILLIAMSON. Zagrała jak to bywa w przypadku supportów krótko(zaledwie pół godziny),ale niezwykle pięknie.Artystka oprócz śpiewania grała także na instrumentach klawiszowych,a akompaniowali jej gitarzysta i basista.


Astrid skupiła się głównie na promowaniu swojej ostatniej płyty ,,Pure''. Usłyszeliśmy zatem obok nagrania tytułowego takie kompozycje jak: tajemniczy i hipnotyczny ,,Dance'', nastrojowy,,Underwater'', rozmarzony ,,Connected'', naszpikowany elektroniką ,,Pour'' oraz oparty na dźwiękach fortepianu ,,Reservation''. Muzyka Astrid jest trudna do sklasyfikowania – generalnie jest to elektronika z elementami popu,muzyki klasycznej i może nawet progresji.



Astrid została bardzo dobrze przyjęta przez licznie zgromadzoną w klubie publiczność.Po około 20 minutach na scenie pojawił się wyczekiwana gwiazda – BRENDAN PERRY (choć zapewne sam zainteresowany sam by siebie takim przymiotem nie określił).

I tu niespodzianka – w składzie zespołu Brendana oprócz drugiego gitarzysty,basisty i perkusisty znalazła się także sama Astrid(grająca głownie na instrumentach klawiszowych i śpiewająca chórki).Artysta zaproponował repertuar bardzo przekrojowy.



Na początek transowy ,,Tree of life'' – brzmienie perfekcyjne,tonąca w mroku scena czyli generalnie bardzo gotycko.I tak było już do końca koncertu.
Zaskoczeniem było wykonanie ,,In power we entrust the love advocated'' z repertuaru DEAD CAN DANCE.Utwór ten, z tego co wiem, był bardzo rzadko prezentowany na żywo.To był pierwszy mocny punk tego występu.Zaraz po ,,Love on the vine'' klasyczna już kompozycja nieśmiertelnego duetu Perry/Lisa Gerrard - ,,Carnaval''. Naturalnie utwór ten wywołał wielki aplauz.

Posępny gotycki klimat powrócił w ,,Golden rule'',a następny utwór - ,,Eros and Psyche'' - to niemal rock progresywny w czystej postaci.Bez wątpienia magicznym momentem było genialne wykonanie ,,Passage in time'' z pierwszej płyty Dead Can Dance.Wspaniałe ,,rozlane'' brzmienia klawiszy, gitar i ten niesamowity głos Brendana.


,,Icarus'' porwał mnie przestrzennymi dźwiękami gitar i klawiszy.To kolejny dobry przykład ,,progresywnego rocka gotyckiego''. Obok ,,Carnival'' , ,,In love we entrust...'' i ,,Passage in time'' zdecydowanie był to najbardziej magiczny moment koncertu.
Brendan jest w naprawdę doskonałej formie wokalnej i samą swoją obecnością wprowadza trudną do opisania atmosferę mistycyzmu.Na pochwałę zasługuje także gra pozostałych muzyków - zwłaszcza partie wokalne i klawiszowe wspomnianej wcześniej Astrid.

Szkoda tylko,że nie usłyszeliśmy nic z mojej ulubionej,pierwszej płyty solowej Perry'ego ,,Eye of the hunter''. Z ostatniego albumu artysty ,,Ark'' wybrzmiały jedynie trzy utwory:wolny i klimatowy,,This boy'', melancholijny ,,Wintersun'' i ,,Utopia''(w tym nagraniu nie obyło się bez małych problemów technicznych na samym początku).Wspomniane wyżej kompozycje zamknęły zasadniczą część koncertu.

Na bis usłyszeliśmy ponownie dwie kompozycje Dead Can Dance: majestatyczny ,,Severance'' i rzadko prezentowany na żywo ,,Spirit''. Pomimo moich zastrzeżeń, co do wyboru wykonanych utworów, uważam,że był to naprawdę niezapomniany koncert.Przez prawie 80 minut obcowaliśmy z ambitną i niezwykle emocjonalną muzyką.Pozostaje jedynie czekać na polskie koncerty reaktywowanego Dead Can Dance...



Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?